Przez 40 lat dzięki psom spotkaliśmy wspaniałych ludzi. Wielu z nich stało się naszymi bliskimi przyjaciółmi, za co chcielibyśmy im serdecznie podziękować.
Lwią część wiedzy o psach zawdzięczamy ś.p. Pani profesor Jadwidze Dyakowskiej, wielkiej damie polskiej kynologii, choć nie spełniliśmy jej największego marzenia i nie zaczęliśmy hodować sheltie.
Od Danusi Hryniewicz, "matki" polskich ponów dowiedzieliśmy się wiele, na czym polega hodowla, i jak dobrze hodować psy, a choć przez chwilę hodowaliśmy pony, rasie tej nie pozostaliśmy wierni.
Nasza pasja to corgi. Wszystkim zagranicznym hodowcom, którzy pomogli nam budować i rozwijać naszą hodowlę, dziękujemy w mowie obcej, bo po to w końcu są podziękowania, aby dotrzeć do adresatów.
W Polsce zyskaliśmy grono cudownych, wiernych przyjaciół, i świetnych pomocników w hodowli. Co cechuje prawdziwych miłośników corgi? Inteligencja, poczucie humoru i ogromny dystans do siebie i do wystaw. Tacy właśnie są nasi przyjaciele. Dzielą z nami miłość do corgi, cenią sobie dobrą zabawę i dobrą kuchnię: Marysia Burbo (Czykita) - autorka przepięknych rysunków corgi, Marysia Chejło (właścicielka Smoka i Smyka) - głos podszytego kostycznym humorem rozsądku, Krysia i Marek Jurkowscy(Huncwot) - chodzące ciepełko i dobre serduszka, cała rodzinka Kłopockich (uprzejmie hodują pod przydomkiem Lisiura) - dzielący z nami pasję nie tylko do psów, ale i do opery, Małgosia, Anka i Andrzej Mejerowie - tak zakochani w corgi, że nigdy, pod żadnym pozorem, nie powinni mieć suki, bowiem nie sprzedaliby żadnego szczenięcia, nikomu! Rodzina Peichertów - trochę daleko, ale cóż za gościnność i kuchnia (Haniu, ten rosołek!), Ewa Wawrzynów i Marek Bińkowski - siła spokoju i analityczny umysł.
Nie zapominamy też o tych, dzięki którym rodzą się mioty z przydomkiem Lisiura; za zapewnienie suczkom z naszej hodowli wspaniałych domów i zgodę na taka formę współpracy dziękujemy (kolejność alfabetyczna, sympatia jednakowa) Magdzie Chmielowskiej, Helenie Krawczyk, Ance Mrozkowiak, Dorocie Paź, Joasi Pożarowszczyk, Agacie Semik, Dorocie i Piotrowi Smirnow, Blance Żukowskiej.... będą jeszcze inni, ale nie musimy zdradzać wszystkiego od razu.
Wielkie dzięki tym, co wystawiając rozsławili przydomek Lisiura, a zwłaszcza:
Mirce i Andrzejowi Tyburczykom za Siksę, Gabi i Grzesiowi Kolasom za Kiziora ( i uśmiech na ringu),
Bogusi i Januszowi Moniatowiczom za Miłka, Magdzie Kurzyp za Pana Ładnego,
Joli i Grzesiowi Sadzyńskim za Lisiaka i wspólne wyprawy w krainę wystaw i wina,
Oraz Krysi Rostworowskiej (bobtaile Kudłaty Tramp) za to, że możemy z nią przedyskutować każdy problem, nawet w środku nocy, Ani Jaśkiewicz za czuwanie nad Ars Amandi, Grzegorzowi Ostrzeszewiczowi za to, że pomógł przyjść na świat większości warszawskich corgi.