AKT I

Miejsce – podejrzane, chyba Pruszków. 

Chór pastuszków:

Zbrodnia to niesłychana
Wystawa ustawiana!

Ohydnych lisiur chór (razem z zaprzyjaźnionymi kreaturami):

Oj dana, dana
Ustawiana 
!
(cieszą się i szczerzą wstrętnie)

Uciśniona dziewica wchodzi (z przestrachem):

Widzę tu jakiś cień!

Cień (po bliższym obejrzeniu – corgi rzadkiej urody):

Jam psiego rodu pień!

Dziewica (ze zdziwieniem):

Syneczku, moje złoto,
Ty tutaj, z tą hołotą?

Cień (optymistycznie):

Mateczko, prosta sprawa
Toż to dzisiaj wystawa.
Dla ciebie wygram ją.
Nasycisz dumę swą!

Dziewica (głosem tragicznym a wieszczym):

Synku, to matki słowa:
Unikaj ty Pruszkowa.
Słuchaj, co mówi mama
Unikaj też Poznania.

Ohydnych lisiur chór:

Pomnij, pomnij matki słowa
Nic z Poznania, nic z Pruszkowa!

(cieszą się paskudnie, jak to tylko lisiury potrafią)

AKT II


Miejsce – to samo

Wchodzi sędzia. Na obliczu wyraz niekompetencji.
Sędzia (z akcentem jakby zagranicznym):

Corgi - jakże łatwo powiedzieć…
Ponad trzydzieści lat
Je hodowałem, ale
Nie znam ich przecież wcale.
Co na to powie świat?

Chór pastuszków i dziewica (życzliwie i z nadzieją):

Nasza rada wiele warta
Przeczytaj, sędzio, standarta!

Sędzia (wyraźnie pomięszany):

Lecz przecież, na mą duszę
Lisiury wygrać muszą.
Bo rzecz to niesłychana
Wystawa ustawiana!

Ohydnych lisiur chór (przymilnie):

Oj dana, dana, ustawiana.
Będziem championy z łaski pana!

Sędzia (patrząc na cień, rozdzierająco):

Ach, toż ten pies to pień
Dla rasy. Ceń go, ceń
Uczciwy kto. Niestety,
Gdy wygra, stracę diety!

Ohydnych lisiur chór (groźnie):

Oj dana, dana
Będzie zabrana!

(tańcują plugawo a sprośnie, jak to one)


Sędzia (zdruzgotany):

Wy kundle z Bożej łaski!
Bierzcie swoje oklaski,
Puchary, szarfy, harce…

Dziewica (głosem jak dzwon spiżowy):

Lecz kiedyś, w równej walce,
W Pcimiu, Kłaju, Dąbrowie,
Trąbkach i Pikutkowie,
Przyjdzie i na was kryska!

Ohydnych lisiur chór (z udaną serdecznością):

Dziewico, dajże pyska!
Szampana wychyl czarę
I znajże swoją miarę.

(Podchodzi Prezes z szampanem i fałszywym uśmieszkiem)


Cień ( z trwogą):

Matko, podstęp tu czuję.
olej proszę tę szuje!

   

Dziewica (niebacznie wychyla czarę):


Ach, ginę…Takie buty
Ten szampan był zatruty!

 (pada martwa)


KURTYNA

Cień (na stronie):


 Teraz nikt mi nie da bury.
Wydupczę wszystkie lisiury.

 

THE END